Dla ludzi grajacych na otsie
mikmas.no-ip.org
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Grupy
Galerie
Rejestracja
Profil
Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości
Zaloguj
Forum Dla ludzi grajacych na otsie Strona Główna
->
Karczma
Napisz odpowiedź
Użytkownik
Temat
Treść wiadomości
Emotikony
Więcej Ikon
Kolor:
Domyślny
Ciemnoczerwony
Czerwony
Pomarańćzowy
Brązowy
Żółty
Zielony
Oliwkowy
Błękitny
Niebieski
Ciemnoniebieski
Purpurowy
Fioletowy
Biały
Czarny
Rozmiar:
Minimalny
Mały
Normalny
Duży
Ogromny
Zamknij Tagi
Opcje
HTML:
NIE
BBCode
:
TAK
Uśmieszki:
TAK
Wyłącz BBCode w tym poście
Wyłącz Uśmieszki w tym poście
Kod potwierdzający: *
Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Skocz do:
Wybierz forum
Wazne sprawy
----------------
Świat rl tibii
Ots
Błędy
Nasz Ots
----------------
Pomoc
Handel
Zakurzone kroniki
Questy
Skriny
Księstwa
----------------
Mag
Druid
Paladyn
Knight
Rozrywka
----------------
Spam
Karczma
Przegląd tematu
Autor
Wiadomość
Bunia
Wysłany: Sob 18:23, 10 Mar 2007
Temat postu:
wiem ale naszej polonistce wszystkie kity sie wcisnie
P
Mati
Wysłany: Sob 13:56, 10 Mar 2007
Temat postu:
To bylo chyba z tymi jelitami xD
Bunia
Wysłany: Sob 13:32, 10 Mar 2007
Temat postu:
ADi jak ty taki polonista jestes to bedizesz mi pisał opowiadania na polaja xD
ADi
Wysłany: Nie 0:54, 31 Gru 2006
Temat postu:
Rany ulżyło mi... Dzięx za dobrą ocenę i w następnych opowiadaniach postaram się nie popełnić tych błędów.
( to jak tam hełm ? :P )
Mati
Wysłany: Nie 0:49, 31 Gru 2006
Temat postu:
Dobra historia bo , przedewszytkim zgineles i to jest dobre , gorzej jak bys napisal ze zabiles go
Ogolnie historia mi sie podoba i zabicie apokalipsa zeczywiscie bylo bardzo trunde
ysle ze jedyny blond to te tlumy ludzi , raczej powinno byc kilku magow , drutow , rycerzy i pallkow , anie tlumy ludzi
Daje 8,5 /10
ADi
Wysłany: Nie 0:07, 31 Gru 2006
Temat postu: Pierwsze poważne opowiadanie
Obudziłem się w południe w DP. Promienie słońca biły tak mocno, że nie mogłem się wyspać. Strasznie bolała mnie głowa po wczorajszych urodzinach Saxa. Ledwo wstałem z popękanych desek DP. Rozprostowałem się, wziełęm hełm i usiadłem na ławkę myśląc co dzisiaj będę robił. Gdy popatrzyłem na niebo, zauważyłem kilka małych chmur, które przysłoniły słońce. Wtedy przez myśl mi przemkło iż mogę zabić bossa demonów Orschabala. Po namysłach czy dam radę niebo się rozjaśniło i słońce znowu mocno przygrzewało. Jednak zdecydowałem się zabić tego siejącego strach potwora. Poszedłem na piętro. Wzięłem do ręki swój miecz splamionykrwią boga Bloga. Wtedy poczułem, że znowu zyskuje siły i mogę stawić czoło Orschabalowi. Powędrowałem kilkadziesiąt metrów dalej do rybaka aby zawiózł mnie na kontynent. Dałem mu 1000 gp i popłyneliśmy powoli.
Gdy dotarliśmy do portu, podziękowałem i wyruszyłem na południe na cmentarz gdzie ukrywał się boss. Po zabiciu paru szkieletów dotarłem do małej kładki. Była bardzo niestabilna. Gdy byłem już na drugim brzegu zauważyłem bohatera biegnącego prosto na mnie. Szybko zeskoczyłem z kładki i uderzyłem jako pierwszy. Trafiłem go w brzuch. Jego zbroja zatrzymała większość impetu uderzenia lecz bohater powoli zaczął się skulać. Wtedy szybko wykorzystałem ten moment i poderżnęłem mu gardło jak świni. Idąc dalej natknęłem się na poteżnego pająka. Tym razem on był pierwszy. Ugryzł mnie w nogę i nie chciał puścić. Wtedy z całej siły udeżyłem mieczem w jego korpus. Z jego ciała wylał się smierdzący szlam, a sam pająk poluzował swe szpony. Na początku troche kulałem ale to był dopiero początek mojej wyprawy. Idąc na góre po schodach natknęłem się na maga. Zaczął w moim kierunku miotać potężne kule ognia. Unikałem ich, jednak jedna mnie trafiła. Padłem na ziemię. Mag do mnie podszedł, wtedy szybko wstałem rozwścieczony i machnąłem mieczem wokół siebie. Odcięłem tym ruchem magowi głowe. Lecz zaraz po tym jak go zabiłem zza ściany wyszła jakaś potężna mumia. Nie wiedząc co się dzieje ruszyłem w jej kierunku. W połowie drogi padłem na ziemię czując jakąś potężną moc. Lecz patrząc na miecz który przez wiele pokoleń wygrywał kolejne bitwy nie mogłem pozwolić aby teraz wpadł w ręce wroga. Poczułem jakąś siłę, która pomogła mi wstać. W tym momencie udeżyłem mumię mieczem w nogę. Ona widocznie nie poczuła bólu i udeżyła mnie swą śmierdzącą ręką. Odrzuciło mnie na metr. Ledwo oddychając rzuciłem się na nią ponownie. Tym razem udeżyłem w czuły punkt każdego faceta. Ale to chyba była kobieta bo znowu nie okazując bulu uderzyła mnie łapą. Tym razem złapałem się ręki i przekłułem ją na wylot ostrzem. Widocznie to był słaby punkt bo mumia zaczęła jęczeć. Wykorzystałem ten moment i uderzyłem prosto w brzuch. Miecz wbił się w korpus. Z trudem wyjęłem go z powalonej mumii. Wiedziałem że już na górze czekał na mnie Orschabal. Wtedy wpadłem na górę lecz zobaczyłem tylko rozkładające się ciało potwora. Obok leżał martwy człowiek trzymając w ręce tarcze Demona. Był to raczej jedyny łup z tej wprawy lecz jakże cenny. Uśmiechnięty wróciłem kulejąc do portu. Tam czekał już na mnie rybak. Zapłaciłem mu 20 gp i popłyneliśmy ze zdobyczą do miasta.
Gdy dotarliśmy do brzegu zauważyłem pędzących na wschód rycerzy. Zatrzymałem jednego pytając co się dzieje. On odpowiedział że u bram pustynnego miasta jest straszny potwór, wielu już zabił lecz musiał pomóc swoim przyjaciołom. Gdy odpowiedział szybko pobiegł w tamtą stronę. Po krótkim namyśle postanowiłem im pomóc. Nie było czasu biec do DP z łupem więc wzięłem go ze sobą. Pokonując pierwszą bramę odczułem strach, lęk lecz starałem się nie zwracać na to uwagi myśląc, że gdy zabije tego potwora zostanę wynagrodzony. Wbiegłem do pustynnego miasta. Lecz gdy wybiegłem zza budynku i zobaczyłem z czym mam walczyć miałem ochotę uciekać gdzie popadnie. Zauważyłem najpierw potężnego potwora, większego od Orschabala, a nad nim straszne ciemne chmury. Potem spojżałem trochę bliżej i zobaczyłem rannych, poszarpanych na sztrzępy ludzi. Gdy podszedłem bliżej własnym oczom nie wieżyłem ale najtwardsze zbroje wyglądały na popalone i popenetrowane. Gdy coraz bardziej zbliżałem się do lini obrony w pewnym momęcie poczułem jak coś gorącego mnie udeża w twarz. Upadłem na ziemię. Zdjełem to i okazało się iż jest to ludzkie jelito. Ciarki przeszły mi po ciele lecz musiałem im pomóc. Przyśpieszyłem kroku. Gdy zaczynałem przedzierać się przez setki wojowników dotarłem do tego potwora. Jego pazur był mojej wielkości. Spróbowałem uderzyć go mieczem w łapę lecz nic nie poczuł i nadal siał rzeź. Wreszcie musiał zobaczyć mnie. Chciał ukłóć mnie pazurem lecz zrobiłem unik. Gdy potwór wziął łapę zobaczyłem za sobą przedziurawionego na wylot człowieka. Miałem już zamiar się wycofać lecz nie mogłem ponieważ inni ludzie pchali mnie wprost na potwora. Wtedy postanowiłem to wykorzystać. Rozpędzony przez innych ludzi wskoczyłem na łapę potwora i ukłułem go swym ostrzem. Potwór to poczuł i machnął łapą. Wtedy miecz wyjął się z rany, a ja poleciałem razem z nim. Spadłem kilkanaście metrów dalej, ledwo żywy. I wtedy zobaczyłem swojego przyjaciela, który przepychał się przez tłum wprost na potwora. Szybko ruszyłem w jego kierunku lecz inni rycerze nie dali mi przejść. Po pewnym czasie udało mi się dotrzeć do potwora. Szukałem przyjaciela lecz nie mogłem go dostrzec. Wtedy padłem na ziemię i rozstrzęsiony zaczęłem go szukać wśród szczątków innych. Znalazłem go. Na pierwszy rzut oka nic mu nie było. Lecz potem zauważyłem, że brak mu jednej nogi. Przeraziłem się i próbowałem go wyciągnąć z tamtego piekła, lecz coś mi strasznie ciążyło i nie mogłem go wziąść na ręce. Wtedy pomyślałem o tarczy Demona, którą miałem zawieszoną na plecach. Tarcza była tak droga, że mogłem beztrosko życ pare lat. Lecz życie przyjaciela było ważniejsze. Zdjełem tarczę i rzuciłem ją pod nogi stwora. Wziełem go na ręce i próbowałem się przebić przez tłum. W tym samym czasie poczułem ogromny bół w kręgosłupie. Po chwili zobaczyłem przed sobą pazur potwora, który przekłół moje cialo. Upuściłem przyjaciela i padłem na ziemię. Czułem w sobie odłamki zbroji. Wszystko co widziałem było za mgłą. Słyszałem tylko echo. Gdy tak leżałem zaczęły mnie przykrywać trupy innych. Wreszcie wykrwawiłem się na śmierć. Czułem jak moja dusza idzie w góre i zasnęłem.
Po chwili obudzili mnie kapłani modlący się nademną. Pamiętałem wszystko dobrze. Zapytałem gdzie jest mój przyjaciel. Oni pomogli mi wstać i rozejrzeć się. Lecz nie zauważyłem go. Padłem na kolana i modliłem się aby przeżył. Lecz po paru godzinach zwątpiłem i położyłem się spać rozmyślając co będę robić jutro...
fora.pl
- załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by
phpBB
© 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin