|
Dla ludzi grajacych na otsie mikmas.no-ip.org
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ADi
mówca
Dołączył: 29 Gru 2006
Posty: 180
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 2/5 Skąd: Dolny Śląsk
|
Wysłany: Pią 22:29, 09 Mar 2007 Temat postu: Ten sam ból |
|
|
Postanowiłem napisać kolejne długie opowiadanie... Długie to ono jest ale czy dobre, oceńcie sami:
TEN SAM BÓL
Był to kolejny dzień trudnych zmagań. Zaczął on się dla mnie i za pewne dla większości z nas o brzasku. Kiedy to miała na nas napaść watacha czarnych rycerzy, którzy pragneli tylko łupów. Czekaliśmy na nich niedaleko mostu krasnoludów. Przez gęstą mgłę niemogliśmy nic zobaczyć. Słyszeliśmy tylko dudnienie w tarabany, które przyprawiało o ciarki. W pierwszej lini było nas dwóch - ja i Lewon. Wierni rycerze, którzy nie mogli bać się niczego. Za nami stał Bunia i Sese - to oni mieli za zadanie zgładzić tych rycerzy. Dudnienie bębnów stawało się coraz bliższe aż w końcu ustało. Wtedy rozległ się przerażający okrzyk. Z mgły wyłoniło się kilkunastu rycerzy w czarnych zbrojach i lancami, które mogły przebić każdą zbroję. Bezmyślnie rzucili się na nas. Kiedy byli już zaledwie kilkanaście metrów od nas, dali o sobie znać nasi magowie. Lewon zdążył schować się za tarczą, lecz ja pchany przez pęd powietrza zostałem wyrzucony w głąb wrogich rycerzy. Gdy już jeden z nich miał mnie przedziurawić mieczem, zasłoniłem się tarczą i szybko wepchnęłem miecz przez jego lukę w zbroi. Następny z długą na 2 metry lancą biegł na mnie od tyłu. Niezauważyłem tego bo byłem zbyt zajęty walką. Lewon rzucił się na niego wbijając mu w kark swój miecz. Podniosłem się i zaczęłem walczyć jak na rycerza przystało. Lewon osłaniał mi plecy kiedy kolejnemu obciąłem nogę. Lecz jeden z nich wydawał się być tak silny, że nikomu nie udało się go zabić. Miał na twarzy mnóstwo blizn, reszte ciała miał zakrytą skórami zwierząt. Rzuciłem w jego kierunku znalezioną lancą. Jednak ta nie trafiła i tylko zwróciła na mnie uwagę. Szybko do mnie podbiegł i swoim młotem udeżył mnie w chronioną przez hełm głowę. Obróciłem się raz i padłem na ziemię. Widząc wszystko przez lekką mgiełke i słysząc tylko szum zobaczyłem jak nad mną walczy Lewon z tymże barbarzyńcą. Wreszcie padł. Lewon ruchem nadgarstka obrócił miecz i przekłół jego klate. Bunia z Sese dopełnili dzieła zniszczenia. Lewon pomógł mi wstać i się otrząsnąć. Wszyscy wrodzy rycerze leżeli na łące a ich krew wsiąkała w ziemię.
Odziwo wyszedłem z tego bez większych obrażeń. Czułem tylko przeszywający ból w głowie jakiego jeszcze nigdy nie doświadczyłem. Miałem zamiar odpoczywać cały dzień lecz Bunia prosił mnie abym poszedł z nim i rozwiązał pewną zagadkę. Przyodziałem zbroję, chwyciłem za miecz i ruszyłem za nim. Zaprowadził mnie koło mojego domu. Tam stał pewien człowiek. Zapytał nas czy chcemy zejść do grobowców. Bunia odpowiedział, że tak. Zaprowadził on nas do zejscia. W podziemiu panował nieprzyjemny zapach zgniłych szczątków. Idąc korytarzem po bokach ujrzeliśmy zamknięte za kratami nieumarłe potwory. Na końcu korytarza były schody prowadzące w dół. Gdy zeszliśmy panowała całkowita ciemność. Z trudnością zapaliłem pochodnię i ruszyłem za Bunią. Do czasy aż stanął nam na drodze Behemot. Wybiegłem przed Bunie i zacząłem ciąć go po łapach. Gdy potwór padł, mieczem z trudnością przedziurawiłem mu czaszke. Bunia dumnie wyszedł przed mnie i szedł prosto. Już wydawało mi się, że to ślepa uliczka aż ujżałem w suficie dziure. Obok stałą drabina. Bunia przysunął drabinę i wszedł po niej. Gdy wystawił głowę rozległa się potężna eksplozja. Bunie odrzuciło, uderzył głową w kant sufitu i spadł. Stracił przytomność. Wzięłem go i miałem się juz z nim wycofywać gdy na drodze stanął jakiś rycerz. Stał daleko więc nie widziałem go dobrze. Nadal ciągnąłem Bunie po ziemi w kierunku wyjścia i przyglądałem się owej postaci. Nagle oślepił mnie błysk. Nic nie widziałem. Uderzyło mnie coś mocno w pancerz i padłem na ziemię. Uderzenie było tak mocne iż nie mogłem złapać oddechu. Gdy już coś lekko widziałem zobaczyłem jak ten rycerz biegnie na mnie tak szybko jak tylko może. Podparłem się na mieczu i wstałem. Chwyciłem za oręż i wymierzyłem go w kierunku wroga. Gdy podbiegł już wystarczająco blisko spróbował uderzyć mnie w biodro. Zablokowałem cios i uderzyłem go w korpus. Miał bardzo solidną kolczugę więc nie zdołałem się przebić. Ten zaatakował ponownie celując prosto w głowę. W ostatniej chwili oblokowałem się i celując w biodro trafiłem w szparę miedzy kolczugą, a nagolennikami z miedzi. Barbarzyńca się wykrzywił i upuścił miecz. Uklęknął abym sciął mu głowę. Wziąłem zamach gdy ten wywrócił mnie, chwycił za miecz i spróbował mnie przebić na wylot. Lecz chwyciłem ostrze jego miecza. I udeżyłem go w niechronioną głowę nogą. Odrzuciło go, chwyciłem za leżącą obok włócznie i gdy wycelowałem w niego on krzyknał żebym go nie zabijał. Powiedział że nasłał go tu Mati aby sprawdził moje umiejętności. Pomogłem mu wstać. Wtedy przez dziure w suficie wpadła do korytarza kula energii. Bunia leżał blisko tego otworu. Pobiegłem szybko po niego. Chwyciłem go i gdy kula ta uderzyła w nas. Moja zbroja rozpadła sie na strzępy. Bunia wtedy się otknął i lepiej się poczuł. Lecz rycerz, któremu jesze dobrze nie zaufałem korzystając z tego, że nie mam na sobie zbroji wepchnął mi w plecy sztylet. Bunia wziął mój miecz i sciął mu głowę. Wział mnie na barki i pobiegł ze mną do druida. Ten uleczył mnie odrazu. Czułem się lepiej ale byłem strasznie przemęczony. Wtedy przybiegł Lewon i powiedział, że zmierza do nas klan Warloków. Bunia oddał mi miecz, który ledwo udźwigłem. Pobiegli na most krasnoludów. Poszedłem za nimi aby im towarzyszyć. Gdy wyszedłem na most. Zobaczyłem 4 okrutnych magów. Lecz jeden z nich wydawał się być silniejszy. Krzyknąłem na cały głos aby wzbódzić dumę w moich towarzyszach i pobiegłem tak szybko jak tylko mogłem w ich kierunek. Odrazu za mną ruszył Lewon, Bunia zaś skierował na nich potężne magiczne pociski. Warloki uderzyły w nas kulami ognia. Udało mi się je ominąć, podbiegłem do jednego Warloka. On zaczął uciekać. Wepchnąłem mu miecz w plecy. Znów spojrzał na mnie ten najsilniejszy. I poczułem ten sam przeszywający ból w głowie. Tym razem był on tak silny, że padłem na ziemię i nie mogłem się podnieść. Wtedy podszedł on do mnie i ruchem nadgarstka odrzucił Lewona. Lecz ja byłem jakby dociskany do ziemi przez tajemniczą moc. Myślałem iż już zginę lecz Bunia podbiegł do niego i zaczął rzucać czary w takim tępie, że Warloki zginęły w kilka sekund. Ten najsilniejszy uciekł. Lecz nie dawało mi to spokoju, niestety nigdy już go więcej nie spotkałem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mati
Administrator
Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 23:19, 09 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
Blessed opowiadanie
bardzo fajne , tylko gdzie sa odrazu behemoty w tych grobowcach , bo o ile wiem to jest tam duch tendera i behemoty sa bardzo , bardzo daleko
No ale eleganckie szkoda ze tak krotkie:P
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Bunia
mówca
Dołączył: 10 Mar 2007
Posty: 163
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 2/5
|
Wysłany: Sob 18:27, 10 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
krotkie ?? ja na polaju wypracowania to pisze jak pol z tego ;]
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mati
Administrator
Dołączył: 16 Gru 2006
Posty: 260
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 22:59, 10 Mar 2007 Temat postu: |
|
|
No lol , krotkie ale fajne
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|